KATOLIK,
WIERZY iż tylko Pan Bóg jest Miłością i że |
||
Leon XIII. Providentissimus Deus – O studiach Pisma Świętego Czcigodnym Braciom,
Patriarchom, Prymasom, Arcybiskupom, Biskupom i innym Ordynariuszom w
łasce i
jedności ze Stolicą Apostolską pozostającym! Czcigodni Bracia,
pozdrowienie i błogosławieństwo apostolskie! Wstęp Bóg, który w Swej
najwyższej Opatrzności z pobudek przedziwnej miłości wyniósł
zaraz na początku
rodzaj ludzki do współudziału w naturze Boskiej, a potem,
wydobywszy go z
powszechnego upadku i zagłady, przywrócił do dawnego stanu,
udzielił mu zarazem
w tym celu szczególnej pomocy przez to, że objawił w
sposób nadprzyrodzony
tajemnice Swej boskości, mądrości i miłosierdzia. Wprawdzie w
Objawieniu Bożym
zawierają się także prawdy, które są dostępne dla rozumu
ludzkiego, ale mimo to
ludziom dlatego zostały objawione, „aby mogły być poznane przez
wszystkich
łatwo, z niezawodną pewnością i bez żadnej domieszki błędu; nie z tego
jednak
powodu należy mówić, że Objawienie było bezwzględnie konieczne,
lecz że Bóg z
nieskończonej Swojej dobroci przeznaczył człowieka do celu
nadprzyrodzonego”
(1). To „nadprzyrodzone Objawienie, według wiary Kościoła
powszechnego”,
zawiera się w „tradycji niepisanej”, jak również „w księgach
pisanych”, które
nazywają się świętymi i kanonicznymi dlatego, że „napisane pod
natchnieniem Ducha
Świętego Boga mają za Autora i jako takie zostały dane samemu
Kościołowi” (2). Taka jest nauka, którą
Kościół nieprzerwanie utrzymywał i jawnie wyznawał o Księgach
obu Testamentów;
takie też było nauczanie, zawarte w dokumentach starożytności
chrześcijańskiej,
które uczą, że Bóg, który mówił najpierw
przez proroków, potem przez Siebie
samego, wreszcie przez Apostołów, dał także Pismo św.,
które nazywa się
kanonicznym (3), i że ono jest wyrocznią i mową Bożą (4), że jest
listem danym
przez Ojca Niebieskiego rodzajowi ludzkiemu, daleko od ojczyzny
pielgrzymującemu, a przez świętych autorów przesłanym (5). Gdy zatem tak wielka jest
znamienitość i godność Ksiąg świętych, iż mając samego Boga za Autora,
zawierają największe Jego tajemnice, zamiary i dzieła, z tego wynika,
że także
ta część świętej teologii, która ma za przedmiot te Boskie
Księgi bronić i objaśniać,
jest największej godności i użyteczności. Cele encykliki Dlatego, gdy poprzednio
inne gałęzie nauk, które wielce przyczyniają się do większej
chwały Bożej i
ludzkiego zbawienia, częstymi listami i zachętami staraliśmy się
podnieść, nie
na próżno zresztą przy pomocy Bożej, oto już od czasu dłuższego
rozważaliśmy,
aby pobudzić i zachęcić do najszlachetniejszego studium Ksiąg świętych
i
bardziej dostosować je do warunków dni dzisiejszych. Pobudza Nas
mianowicie i
prawie zmusza troska Naszego Apostolskiego urzędu, aby nie tylko to
przesławne
źródło katolickiego Objawienia otworzyć pewniej i obficiej dla
pożytku Pańskiej
owczarni, ale także, iż nie możemy pozwolić, by ono w najmniejszej
nawet części
było naruszone bądź przez tych, którzy w bezbożnej zuchwałości
otwarcie
napadają na Pismo św., bądź też przez tych, którzy do swych
studiów usiłują
wprowadzać błędne i nierozumne nowości. Wiemy wprawdzie, Wielebni
Bracia, że niemało jest katolików, odznaczających się
zdolnościami i wiedzą,
którzy gorliwie zajmują się albo obroną Boskich Ksiąg, albo je
chcą lepiej
poznać i zrozumieć. Ale, pochwalając słusznie ich pracę i wyniki, nie
możemy
nie zachęcać usilnie do tego świętego studium także innych,
których
uzdolnienie, nauka i pobożność są jak najwięcej obiecujące dla tej
sprawy.
Życzymy sobie mianowicie i pragniemy, aby wielu przyjęło na siebie, jak
należy,
obowiązek starania się o Boskie Księgi i wytrwale je podtrzymywało; aby
ci
przede wszystkim, których łaska Boża powołała do kapłaństwa,
starali się, co
jest rzeczą najbardziej słuszną, o większą pilność i gorliwość w
rozczytywaniu
się, rozmyślaniu i wyjaśnianiu Ksiąg świętych. Znaczenie
i doniosłość studiów biblijnych – rys historyczny Istotnie studium to jest
bardzo godne polecenia, albowiem, pomijając jego znakomitość i
szacunek,
należny słowu Bożemu, szczególny powód leży w wielu
różnego rodzaju pożytkach,
które stąd płyną i o których mamy zapewnienie Ducha
Świętego: „Wszelkie Pismo
od Boga natchnione jest pożyteczne ku nauczaniu, ku strofowaniu, ku
naprawieniu, ku ćwiczeniu w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był
doskonały,
ku wszelkiej sprawie dobrej wyćwiczony” (2 Tm 3, 16). Pismo św. w życiu i
nauczaniu Jezusa i Apostołów Że w takim rzeczywiście
celu Pismo św. od Boga zostało dane ludziom, potwierdzają przykłady
Chrystusa
Pana i Apostołów. Ten bowiem, który „przez cuda zyskał
powagę, powagą zasłużył
na wiarę i wiarą przyciągnął tłumy” (6), zwykł był, spełniając Boskie
posłannictwo,
powoływać się na Księgi święte, gdy przy różnych okazjach na ich
podstawie
dowodził, że jest przez Boga posłany i że jest Bogiem, czerpał z nich
argumenty
dla pouczenia uczniów i dla potwierdzenia swojej nauki; do ich
świadectw się
odwoływał, zwalczając oszczerstwa przeciwników, odpowiadając na
zarzuty
Saduceuszy i Faryzeuszy i odpierając ataki samego szatana,
najbezwstydniej go
kuszącego; do nich wreszcie pod koniec Swego życia uciekał się, gdy po
zmartwychwstaniu wyjaśniał je uczniom aż do chwili, kiedy wstąpił do
chwały
Ojca. Apostołowie stosowali się
do Jego słów i poleceń i chociaż On sam sprawiał, „iż znaki i
cuda działy się
przez ich ręce” (Dz 14, 3), wielką skuteczność wydobywali z Boskich
Ksiąg, aby
przekonywać szeroko pogan o chrześcijańskiej mądrości, aby upór
Żydów złamać i
aby stłumić powstające herezje. To widoczne jest w ich
przemówieniach, przede
wszystkim zaś w mowach św. Piotra, które dla wykazania mocy
Nowego Prawa
składają się prawie ze słów Starego Testamentu; to samo jest
widoczne w
Ewangelii św. Mateusza i św. Jana i w Listach, zwanych katolickimi;
najjaśniej
zaś w świadectwach tego, który „chlubi się, że Prawa
Mojżeszowego i Proroków
nauczył się u stóp Gamaliela, tak że uzbrojony w duchową broń,
mógł potem
powiedzieć śmiało: „Broń żołnierstwa naszego nie jest cielesna, ale
Bogiem
mocna” (7). Pismo św. źródłem
nauczania chrześcijańskiego Na tych przykładach
Chrystusa Pana i Apostołów niech wszyscy, a przede wszystkim
młodzi żołnierze
służby świętej, uczą się, jak należy szanować i cenić Pismo św. i z
jaką
gorliwością i wiarą powinni do niego przystępować jako do zbrojowni. Ci
bowiem,
którzy mają wykładać naukę wiary katolickiej uczonym i
nieuczonym, nie znajdą
nigdzie indziej bogatszego materiału albo obszerniejszej nauki o Bogu,
najwyższym i najdoskonalszym Dobru, i o dziełach, głoszących Jego
chwałę i
dobroć. O Zbawcy zaś rodzaju ludzkiego nic nie ma obfitszego i
wyraźniejszego
nad to, co znajduje się we wszystkich Księgach świętych, dlatego
słusznie mógł
twierdzić św. Hieronim, „że nieznajomość Pisma św. jest nieznajomością
Chrystusa” (8). Z Pisma św. istotnie wyłania się jakby żywy i
promieniujący
obraz Chrystusa, z którego to obrazu cudownie spływa ulga w
cierpieniach,
zachęta do cnót i wzywanie do Bożej miłości. Co się zaś tyczy
Kościoła, to o jego założeniu, charakterze, posłannictwie, przywilejach
tak
liczne znajdują się tam wzmianki, tak liczne za nim i tak mocne dowody,
że ten
sam Hieronim najprawdziwiej mógł powiedzieć: „Kto uzbroił się w
świadectwa
Pisma św., ten jest przedmurzem Kościoła” (9). Jeżeli zaś chodzi o
regułę i
sposób życia, to mężowie Apostolscy będą mieli w Piśmie św.
obfite i najlepsze
pomoce: przepisy pełne świętości, upomnienia dane ze słodyczą i mocą,
znakomite
przykłady wszelkiego rodzaju cnót; do tego zaś dołącza się jak
najpoważniejsza,
a wypowiedziana w imieniu i słowami samego Boga, obietnica
nagród wiecznych i
groźba kar. Ta właściwa i szczególna
moc Ksiąg świętych, pochodząca z Boskiego natchnienia Ducha Świętego,
jest
taka, że kaznodziei dodaje autorytetu, udziela Apostolskiej wolności
jego słowu
oraz sprawia silną i zwycięską jego wymowę. Każdy bowiem, kto
uwzględnia siłę i
ducha Boskiego słowa w swym nauczaniu, ten nie mówi „tylko w
mowie, ale i w
mocy i w Duchu Świętym i w zupełności wielkiej” (1 Tes 1, 5). Dlatego
trzeba
powiedzieć, że opacznie i nieoględnie postępują ci, którzy,
głosząc nauki o
religii i przykazaniach Bożych, używają tylko słów wiedzy i
mądrości ludzkiej,
opierają się raczej na dowodach swoich, a nie Boskich. Oczywiście
kazanie ich,
chociaż błyszczące ozdobami, musi koniecznie znużyć i działać
oziębiająco, gdyż
brakuje mu ognia mowy Bożej (Jr 23, 29) i dalekie będzie od tej mocy,
którą
słowo Boże posiada: „Bo żywa jest mowa Boża i skuteczna i
przeraźliwsza, niżeli
wszelaki miecz z obu stron ostry, i przenikająca aż do rozdzielenia
duszy i
ducha” (Hbr 4, 12). Zresztą najlepsi znawcy muszą stwierdzić, że w
Piśmie św.
znajduje się wymowa dziwnie urozmaicona, bogata i zgodna z wielkością
przedmiotu, co też dobrze rozumiał i dowodził wymownie św. Augustyn
(10), a
potwierdza doświadczenie mężów najwybitniejszych w wymowie
świętej, którzy z
uczuciem wdzięczności ku Bogu głosili, że sławę swoją zawdzięczali
przede
wszystkim ustawicznemu obcowaniu z Pismem św. i pobożnemu rozmyślaniu
nad
znajdującymi się tam słowami. Zachęty do studium Biblii
pozostawione przez Ojców Kościoła Przekonani o tych
wszystkich prawdach, zarówno teoretycznie jak praktycznie,
Ojcowie święci nigdy
nie przestawali wychwalać Pisma św. i korzyści, jakie z niego można
wyciągnąć.
W licznych tekstach swych dzieł nazywają je najbogatszym skarbem nauk
niebieskich
(11), niewyczerpanym źródłem zbawienia (12), albo znowu
porównują je do łąk
urodzajnych i najpiękniejszych ogrodów, w których trzoda
Pańska w cudowny
sposób znajduje pokarm i rozkosz (13). Można tu zastosować owe
słowa św.
Hieronima, zwrócone do kleryka Nepocjana: „Częściej czytaj Pismo
Boże, albo
raczej niechaj nigdy ta Księga święta nie wysuwa się z rąk twoich; ucz
się
tego, co masz nauczać… słowo kapłana winno być przepojone czytaniem
Pisma św.” (14). Do tego również odnosi
się zdanie św. Grzegorza Wielkiego, nad którego nikt nie
przedstawił rozumniej
obowiązków pasterzy Kościoła: „Konieczną jest rzeczą, powiadał,
ażeby ci,
którzy chcą sprawować urząd kaznodziejski, nie ustawali w
świętej lekturze i studium
Pisma św.” (15). Tu zaś trzeba przytoczyć
zdanie św. Augustyna, który upomina, że „próżnym
przepowiadaczem słowa Bożego
na zewnątrz będzie ten, kto nie słucha go wewnątrz siebie” (16), a
także tego
samego Grzegorza nakazującego kaznodziejom, „ażeby słowa Bożego, zanim
je innym
będą głosili, sami się wpierw uczyli, aby troszcząc się o innych,
siebie samych
nie zaniedbali” (17). Konieczność tę, już stosownie do przykładu i
nauki
Chrystusa, który „począł czynić i nauczać” (Dz 1, 1), głos
Apostoła wyraźnie
podkreślał, zwracając się nie do jednego tylko Tymoteusza, lecz do
całego stanu
kapłańskiego z tą przestrogą: „Pilnuj samego siebie i nauki; trwaj w
nich. Bo
to czyniąc i samego siebie zbawisz i tych, którzy cię słuchają”
(1 Tm 4, 16).
Istotnie, w Księgach świętych, a przede wszystkim w Psalmach, znajdują
się
nadzwyczajne pomoce dla zbawienia i udoskonalenia siebie i innych; ale
żeby tak
się stało, konieczne jest, aby do studium tych Ksiąg świętych
przystępować nie
tylko z umysłem pojętnym i uważnym, lecz także z wytrwałym i pełnym
religijnego
szacunku usposobieniem woli. Bo nie można sądzić, iż Księgi te są
podobne do
ksiąg zwykłych! Podyktowane przez samego Ducha Świętego zawierają
najważniejsze
prawdy i w wielu wypadkach mają sens głęboko ukryty i bardzo trudny do
zrozumienia, tak że do poznania i wyjaśnienia ich zawsze „potrzebujemy
przyjścia” (18) tegoż Ducha, to jest światła i łaski Jego. To zaś, jak
często
przypomina swą powagą Boski Psalmista, należy wyprosić pokorną modlitwą
i
strzec następnie przez świętość życia. Troska Kościoła o
czerpanie z Ksiąg świętych Bardzo zatem pięknie
przejawia się troskliwość Kościoła, który zawsze przez najlepsze
instytucje i
prawa starał się, „aby ów skarb niebieski Ksiąg świętych, dany
przez Ducha
Świętego ludziom z najwyższej Jego hojności, nie leżał zaniedbany”
(19). Nie
tylko bowiem zarządził, by większą część Ksiąg świętych wszyscy jego
słudzy
odmawiali w codziennym oficjum Brewiarza i pobożnie rozważali, lecz
także
nakazał, by ich wykład i objaśnienie dawali uzdolnieni mężowie w
kościołach
katedralnych, w klasztorach i konwentach zakonnych zgromadzeń, w
których nauki
łatwo mogą kwitnąć. Ponadto surowo przepisał, aby przynajmniej w dni
niedzielne
i uroczyste święta wierni byli karmieni zbawiennymi słowami Ewangelii.
Także
mądrości i pilności Kościoła należy zawdzięczać ową cześć dla Pisma
św., żywą
poprzez wszystkie wieki i przynoszącą najobfitsze owoce. Pismo św. w życiu i
nauczaniu Kościoła Prace Ojców
Kościoła Aby uzasadnić Nasze
nauczanie i zachętę w tej sprawie, należy przypomnieć, jak to od
początku
chrześcijaństwa ci wszyscy, którzy odznaczali się świętością
życia i
znajomością rzeczy Bożych, zawsze gorliwie czytali i studiowali Księgi
święte.
Widzimy, że już najbliżsi czasów Apostolskich, a między nimi
Klemens Rzymski,
Ignacy Antiocheński, Polikarp, następnie apologeci, a mianowicie Justyn
i
Ireneusz, gdy w listach i księgach swoich bronili lub wykładali
katolickie
dogmaty, przede wszystkim z Bożych Ksiąg czerpali wiarę, siłę i wszelką
łaskę
pobożności. A gdy w wielu siedzibach biskupich powstały szkoły
katechetyczne i
teologiczne, z najsławniejszymi Aleksandryjską i Antiocheńską na czele,
nauczanie w nich opierało się prawie wyłącznie na czytaniu, wyjaśnianiu
i
obronie pisanego słowa Bożego. Z tych szkół wywodzi się większa
część Ojców i
Pisarzy, których uczone studia i znakomite dzieła wypełniają
blisko trzy wieki.
Z tego też powodu słusznie ten okres został nazwany złotym wiekiem
egzegezy
biblijnej. Między uczonymi Wschodu
naczelne miejsce zajmuje Orygenes, mąż godny podziwu ze względu na
bystrość
umysłu i wytrwałość w pracy, z jego bardzo licznych pism i ogromnego
dzieła
zwanego Hexaplą korzystali niemal wszyscy w późniejszych
czasach. Dodać tu trzeba
również i wielu innych, którzy bardzo rozszerzyli granice
tej nauki: i tak
spośród znakomitych Aleksandria wydała Klemensa i Cyryla,
Palestyna Euzebiusza
i drugiego Cyryla, Kapadocja Bazylego Wielkiego i obu
Grzegorzów, z Nazjanzu i
Nyssy, Antiochia Jana Chryzostoma, u którego znajomość nauki
Pisma św. walczy o
pierwsze miejsce z najświetniejszą wymową. Niemniej znakomicie
przedstawiała się rzecz u autorów zachodnich. Wśród
wielu, którzy się
szczególnie odznaczyli, sławne są imiona Tertuliana i Cypriana,
Hilarego i
Ambrożego, Leona Wielkiego i Grzegorza Wielkiego, najsławniejsze zaś
Augustyna
i Hieronima, z których pierwszy dał niezwykłe dowody bystrości w
wyszukiwaniu
znaczenia słowa Bożego, jak też w bardzo szerokim wykorzystaniu go dla
obrony
prawdy katolickiej, drugi zaś, ze względu na wyjątkową znajomość Pisma
św. i
wielkie prace, ułatwiające jego rozumienie, został przez Kościół
uczczony
tytułem Doktora. Okres od czasu Ojców aż
do jedenastego wieku, mimo że nie odznaczał się aż taką jak w
starożytności
gorliwością i pożytkiem w uprawianiu tego rodzaju prac nad Pismem św.,
niemniej
jednak był okresem ożywionych studiów, przede wszystkim dzięki
gorliwości duchownych.
Starano się bowiem wtedy, aby to, co poprzednicy zostawili najbardziej
pożytecznego w tej materii, zebrać, a po należytym uporządkowaniu i
dodaniu
swych uwag, oddać do powszechnego użytku, co przede wszystkim czynił
Izydor z
Sewilli, Będą i Alkuin. Opatrywano również święte teksty
glosami, czynili to:
Walafryd Strabo i Anzelm Lauduneński. Starano się też zabezpieczyć
nieskażoność
Pism św. przez nowe zabiegi, co czynili Piotr Damian i Lafrank. W wieku zaś dwunastym
wielu uprawiało w sposób godny pochwały alegoryczne tłumaczenie
Pisma św.; pod
tym względem św. Bernard z pewnością wszystkich innych przewyższył,
mowy zaś
jego czerpią urok jedynie z Pisma św. Prace
Scholastyków Nowy i bardziej radosny
postęp rozpoczął się dzięki badaniom Scholastyków. Ci, chociaż
oddawali się
badaniu i ustalaniu autentycznego tłumaczenia łacińskiego, o czym
doskonale
świadczą sporządzone przez nich Correctoria biblica, to jednak więcej
wykazali
gorliwości i starań do tłumaczenia i wyjaśnieniu tekstu. Metodycznie i
w sposób
bardzo jasny, jak nigdy dotąd jeszcze nie czyniono, określili
różną wartość
świętych tekstów, ocenili znaczenie każdego pod względem
teologicznym, ustalili
podział Ksiąg i przedmiot poszczególnych ich części, zbadali cel
przewodni
autorów, wyjaśnili następstwo i związek wzajemny myśli, a z tego
każdy łatwo
może poznać, ile wniesiono światła do najbardziej trudnych
fragmentów. Obfitość
zaś i bogactwo nauki, czerpanej przez nich z Pisma św., ujawnia się w
całej
pełni bądź to w pismach teologicznych, bądź też w komentarzach
egzegetycznych,
a św. Tomasz z Akwinu zajął pod tym względem pierwsze między nimi
miejsce. Troska Papieży w
nowszych czasach Gdy zaś Klemens V, Nasz
poprzednik, utworzył katedry języków wschodnich w Ateneum
rzymskim i na
najsławniejszych uniwersytetach, żarliwiej nasi uczeni zaczęli pracować
nad
oryginalnym tekstem Biblii i tłumaczeniem łacińskim. Wkrótce
odrodzenie wśród
nas nauki greckiej, a więcej jeszcze szczęśliwy wynalazek nowej sztuki
drukarskiej, sprawiły, że studia Pisma św. rozwinęły się w bardzo
szerokich
kołach. Podziwiać nawet trzeba, w jak krótkim czasie zwiększyła
się liczba
świętych egzemplarzy, szczególnie Wulgaty, tak że zapełniły one
niemal świat
katolicki. Także w tym czasie, wbrew potwarzom wrogów Kościoła,
darzono Boskie
Księgi szacunkiem i umiłowaniem. Nie można też pominąć
faktu, iż bardzo wielka liczba mężów uczonych, przede wszystkim
ze zgromadzeń
zakonnych, od Soboru Wienneńskiego aż do Soboru Trydenckiego, pracowała
ku
pożytkowi studium biblijnego. Korzystając z nowych źródeł
pomocniczych i wnosząc
głębokie wykształcenie w różnych kierunkach, a także swój
talent, nie tylko
powiększyli oni bogactwa zebrane przez poprzedników, lecz
przygotowali drogę do
wspaniałej następnej epoki, która od tegoż Soboru Trydenckiego
wzięła początek,
kiedy zdawało się, że niemal odżyła najszlachetniejsza epoka
Ojców. Każdy
bowiem wie, a Nam miło jest przypomnieć, że Nasi poprzednicy, od Piusa
IV do
Klemensa VIII, byli twórcami owych sławnych wydań starych
przekładów Wulgaty i
Septuaginty; wydane z rozkazu i powagą Sykstusa V i tegoż Klemensa VIII
są one
w powszechnym użyciu. W tym samym czasie – jest rzeczą wiadomą –
zostały wydane
z największym staraniem jeszcze inne starożytne przekłady Ksiąg
świętych, a
także wydanie Poliglotty, Biblii Antwerpskiej i Paryskiej, bardzo
przydatne do
wykrycia prawdziwego sensu; nie było Księgi pierwszego ani drugiego
Testamentu,
która by nie znalazła więcej niż jednego dobrego komentatora,
ani poważniejszej
kwestii w sprawach biblijnych, która by nie zajęła umysłu
licznych krytyków,
których badania przyniosły jak największe owoce. Niemało z tych
komentatorów,
którzy oddawali się studiom świętych Ojców, zdobyło
sławne imię. A nie należy
mniemać, że po owej epoce ustała biegła działalność naszych
egzegetów. I potem
bowiem byli zawsze sławni mężowie, którzy dobrze zasłużyli się
dla tych
studiów, i gdy następnie racjonalizm zwalczał Pismo św.
argumentami,
zaczerpniętymi z filozofii i nauk pokrewnych, podobnym rodzajem
argumentów
odpierali ataki. Ci, którzy to wszystko rzetelnie rozważą,
przyznają z
pewnością, że Kościołowi nigdy nie brakło środków
opatrznościowych, aby źródła
Bożego Pisma dochodziły z pożytkiem zbawiennym do jego synów, i
że ta warownia,
w której Bóg je umieścił dla jej bezpieczeństwa i ozdoby,
zawsze podtrzymywała
i starań dokładała o wszystkie rodzaje wiedzy, tak że nigdy nie
potrzebowała i
nie potrzebuje dzisiaj żadnych pobudek ze strony ludzi poza nią
będących. O
metodzie studiów biblijnych Teraz, stosownie do
postanowienia Naszego, wypada, abyśmy przedstawili Warn, Wielebni
Bracia, jaką
metodę uważamy za najlepszą do należytego urządzenia tych
studiów. Lecz
najpierw należy koniecznie na tym miejscu rozważyć, jacy to są
przeciwnicy, w
jakiej sztuce i w jakiej broni pokładają oni swą ufność. Ataki współczesnej nauki
na autorytet Pisma św. Dawniej walka była
prowadzona szczególnie przeciwko tym, którzy, opierając
się na prywatnym
zdaniu, odrzuciwszy przy tym Boską Tradycję i nauczycielstwo Kościoła,
Pismo
św. uznali za jedyne źródło Objawienia i za najwyższego sędziego
wiary. Teraz
zaś ma się rzecz z racjonalistami, którzy są niejako ich synami
i dziedzicami;
oparłszy się również na własnym zdaniu, odrzucili oni całkowicie
te resztki
wiary chrześcijańskiej, odziedziczone po swych ojcach. Przeczą oni
całkowicie,
by istniało Boże Objawienie, natchnienie, Pismo św., utrzymują, że to
są tylko
ludzkie rzeczy i wymysły; że nie ma tam istotnie prawdziwych opowiadań
o
rzeczach, które się dokonały, lecz tylko niedorzeczne baśnie
albo kłamliwe
historie; że nie są to proroctwa albo wyrocznie, lecz albo
przepowiednie
ułożone po wypadkach, albo przeczucia pochodzące z naturalnego
uzdolnienia; że
te rzeczy nie są w prawdziwym tego słowa znaczeniu cudami i objawem
Bożej mocy,
lecz pewnymi, podziwu godnymi zjawiskami, bynajmniej nie
przekraczającymi sił
natury, albo mamidłami i jakimiś mitami; że wreszcie Ewangelie i pisma
Apostolskie należy przypisać innym autorom. Te potworne błędy, które,
według ich mniemań, mają obalić świętą prawdę Boskich Ksiąg,
przedkładają
jakoby nieomylne wyniki pewnej nowej nauki, zw. nauką wolną; a jednak
sami
uważają je za tak dalece niepewne, że bardzo często w tych. samych
rzeczach zmieniają
swe zdanie i je uzupełniają. Chociaż zatem tak bezbożnie o Bogu, o
Chrystusie,
o Ewangelii i reszcie Pisma św. sądzą i głoszą, nie brakuje
wśród nich takich,
którzy chcą, by ich miano za teologów i za chrześcijan
oraz wyznawców Ewangelii
i najczcigodniejszym tym imieniem okrywają zuchwałość pysznego rozumu.
Do nich
przyłączają się, jako współuczestnicy ich zamysłów i
pomocnicy, liczni
przedstawiciele innych gałęzi nauki, których ta sama nienawiść
do rzeczy
objawionych pociąga również do atakowania Biblii. Nie możemy dość uskarżyć
się, jak z dnia na dzień coraz to w szerszym zakresie i coraz ostrzej
ponawiają
się ataki. Skierowane są one przeciwko uczonym i poważnym mężom,
chociaż ci bez
wielkiego trudu mogą się obronić; ale przede wszystkim walczą złośliwi
wrogowie
wszelkimi podstępami i sztuką przeciw masie nieuświadomionych.
Zaszczepiają
zgubną swą truciznę książkami, broszurami, dziennikami; w przemowach i
kazaniach ją podają; wszystko już zagarnęli i mają w swych rękach
liczne szkoły
dla młodzieży wyłączone spod opieki Kościoła, w których
szyderstwem i
błazeńskimi dowcipami psują łatwowierne i wrażliwe umysły, by je
doprowadzić do
pogardy Pisma św. Konieczność odnowienia
studiów biblijnych Oto są rzeczy, Wielebni
Bracia, które winny pobudzać i zapalać gorliwość wszystkich
pasterzy tak, aby
owej nowej „fałszywie nazwanej umiejętności” (1 Tm 6, 20) została
przeciwstawiona owa stara i prawdziwa umiejętność, którą
Kościół otrzymał od
Chrystusa przez Apostołów, i aby w tak zaciętej walce powstawali
godni i
dzielni obrońcy Pisma św. Wybór i
przygotowanie wykładowców Pisma św. Tak więc o to najpierw
powinno się starać, aby w seminariach i uniwersytetach tak wnikliwie
było
wykładane Pismo św., jak do tego skłaniają zarówno ważność tej
nauki jak i
wymagania czasu. W tym celu powinno się jak najroztropniej dokonywać
doboru
nauczycieli: na ten bowiem urząd nie powinno się przyjmować pierwszych
lepszych, lecz tych, których wielka miłość i długotrwałe studium
Biblii, jako
też odpowiednia wiedza czyni godnymi polecenia i zdatnymi na ten urząd.
Nie
mniej troskliwie należy też dbać o przygotowanie tych, którzy
potem mają zająć
ich miejsce. Byłoby zaiste rzeczą pożądaną, gdzie to jest możliwe, aby
spośród
alumnów, rokujących najlepsze nadzieje, którzy ukończyli
chwalebne nauki
teologiczne, niektórym polecono poświęcić się całkowicie Boskim
Księgom, dając
im przez pewien czas możność odbywania szerszego studium tegoż
przedmiotu. Tak
wybranym i wykształconym doktorom będzie można z ufnością powierzyć
urząd. Aby
go zaś mogli wypełniać jak najlepiej i doczekali się dobrych
owoców, uważamy za
rzecz odpowiednią udzielić im pewnych wskazówek, szerzej
rozwiniętych. Podstawy i
początki nauczania – wstęp do Pisma św. Na samym początku tegoż
studium uczący niech się tak starają o wykształcenie uczniów,
aby wyrobili
należycie i wykształcili w nich sąd, zdolny równie do obrony
Ksiąg Boskich, jak
i do wydobycia z nich znaczenia. Do tego zmierza traktat, zwany Wstępem
do Biblii,
w którym uczeń znajdzie dostateczną podstawę do przekonania się
o
nieskazitelności i powadze Biblii, do wyszukania w niej i zrozumienia
właściwego sensu, do poznania fałszywych wniosków i całkowitego
ich odrzucenia.
Jakie to ma znaczenie, by te rzeczy metodycznie i naukowo od początku
byty
traktowane, pod przewodnictwem i z pomocą teologii, nie potrzeba wiele
mówić,
skoro całe studium Pisma św. albo opiera się na jej fundamentach, albo
oświeca
się jej prawdami. Wyjaśnianie
tekstu Następnie niech
nauczyciele z gorliwością zajmują się owocniejszą częścią tej nauki,
którą jest
objaśnianie tekstu; przez nie poznają słuchacze, w jaki sposób
będą mogli
korzystać z bogactwa słowa Bożego do wzrostu wiary i pobożności.
Rozumiemy
jednak, że niepodobna wyczerpująco objaśnić w szkołach całe Pismo św.,
tak z
powodu rozległości materiału, jak z powodu krótkości czasu.
Niech zatem, gdy
trzeba iść pewną drogą w interpretacji, roztropny nauczyciel unika
dwóch
błędów: zbyt pośpiesznego traktowania poszczególnych
Ksiąg, albo też zbyt
długiego zatrzymywania się nad pewnymi poszczególnymi kwestiami.
Jeżeli bowiem
w większości szkół nie można tego osiągnąć, co ma miejsce na
uniwersytetach, by
ta lub owa Księga w nieprzerwanym ciągu i obszernie była wykładana, to
bardzo
należy się starać, aby części Ksiąg, wybrane dla objaśnienia, otrzymały
odpowiednio pełne omówienie, tak by uczniowie, tym przykładem
pociągnięci i
pouczeni, inne Księgi sami przeczytali i umiłowali je na całe życie. Podstawą wykładu
na być Wulgata Następnie, trzymając się
reguł starych pisarzy, nauczyciel weźmie za podstawę wykładu tekst
Wulgaty,
która według Soboru Trydenckiego ma być uważana „za autentyczną
w publicznych
czytaniach, dyskusjach, kazaniach i objaśnieniach” (20), co też zresztą
poleca
codzienna praktyka Kościoła. Nie znaczy to jednak, aby nie trzeba było
uwzględniać innych przekładów, które chwaliła i
których używała starożytność
chrześcijańska, a zwłaszcza tekstów pierwotnych. Chociaż bowiem
– zasadniczo
mówiąc – tekst Wulgaty dobrze oddaje myśl podaną w tekście
hebrajskim i
greckim, to jednak, gdyby się w tekście łacińskim znalazło coś
dwuznacznego lub
mniej jasnego, będzie pożyteczne, za radą św. Augustyna,
„uciec się do pierwotnego języka” (21). Jest rzeczą zrozumiałą, że wielka w tym musi być zachowana
ostrożność,
ponieważ „zadaniem komentatora jest wyłożyć nie to, co sam pragnie,
lecz to, co
myśli autor, którego on objaśnia” (22). Zasady interpretacji
świętych tekstów – zasady hermeneutyki Zasady wynikające z
ludzkiego charakteru Biblii Po ustaleniu z wszelką
starannością tekstu, gdzie to jest konieczne, można będzie szukać i
wyjaśniać
myśl, która się tam zawiera. Pierwszą radą jest ta, by trzymać
się z tym
większą ścisłością powszechnie przyjętych zasad wyjaśnienia, z im
większą
zaciekłością nacierają przeciwnicy. Dlatego przy rozważaniu znaczenia
wyrazów,
kontekstu, ustępów paralelnych i innych podobnych zagadnień,
dobrze jest
dorzucić zewnętrzne światło, jakie może dać nauka; należy jednak
zachować
ostrożność, by tego rodzaju sprawom nie poświęcano więcej czasu i
starania,
aniżeli dokładnemu poznaniu samych Boskich Ksiąg, i aby mnogość
wiadomości,
zebranych o różnych przedmiotach, umysłom młodzieży nie
przyniosła raczej
szkody niż pomocy. Zasady
wynikające z Boskiego charakteru Biblii Po dokonaniu tego będzie
można bezpiecznie korzystać z Pisma św. w nauce teologicznej. W tej
sprawie
trzeba zauważyć, że do różnych trudności, które zazwyczaj
napotyka się w
zrozumieniu wszelkich ksiąg pisarzy starożytnych, przyłączają się pewne
trudności, właściwe tylko świętym Księgom. W ich bowiem słowach, za
sprawą
Ducha Świętego, zawierają się liczne prawdy, które siłę i
bystrość rozumu
ludzkiego znacznie przewyższają, mianowicie Boże tajemnice i wiele
innych
rzeczy, które się z nimi łączą; często mają one myśl znacznie
wyższą i głębiej
ukrytą, aniżeli to zdają się wyrażać słowa tekstu i wskazywać zasady
hermeneutyki. Dlatego nawet sens literalny dopuszcza inne jeszcze
rozumienie,
zwłaszcza gdy chodzi o objaśnienie dogmatów lub zalecenie
przepisów moralności. Wykład Magisterium
Kościoła Stąd też nie da się
zaprzeczyć, że Księgi święte osłania pewna religijna tajemniczość, i że
bez
pomocy przewodnika przeniknąć ich nie można (23). Bóg to w tym
celu uczynił
(takie jest powszechne zdanie Ojców), ażeby ludzie z większym
pragnieniem i
pilnością je zgłębiali, i aby stąd prawdy mozolnie zdobyte głębiej w
umysłach i
duszach utkwiły; szczególnie zaś, aby zrozumieli, że Bóg
dał Pismo św.
Kościołowi, który dla nich ma być najpewniejszym kierownikiem i
nieomylnym
nauczycielem przy czytaniu i wyjaśnianiu słów Bożych. Tam
bowiem, gdzie są
charyzmaty Pańskie, tam należy uczyć się prawdy i tylko od tych,
którzy są
następcami Apostołów; ci bowiem tylko wyjaśniają Pismo św. bez
obawy
pobłądzenia, jak już uczył Ireneusz (24). Naukę zaś jego, a także
innych Ojców,
przyjął Sobór Watykański, gdy, powtarzając dekret Soboru
Trydenckiego o
tłumaczeniu słowa Bożego pisanego, oświadczył, że taka jest jego wola,
aby w
rzeczach wiary i obyczajów, należących do zbudowania nauki
chrześcijańskiej,
ten sens Pisma św. uważać za prawdziwy, który przyjmowała i
przyjmuje Święta
Matka Kościół, do którego należy sąd o prawdziwym sensie
i tłumaczeniu Pisma
św., i dlatego nikomu nie wolno tłumaczyć Pisma św. sprzecznie z tym
znaczeniem
albo z jednomyślnym zdaniem Ojców (25). Swoboda badań,
zadania, obowiązki i odpowiedzialność biblistów Przez to prawo, pełne
mądrości, Kościół bynajmniej nie opóźnia, ani nie
powstrzymuje poszukiwań nauki
biblijnej, lecz raczej zabezpiecza ją przed błędem i wielce jej
dopomaga do
prawdziwego postępu. Przed każdym bowiem prywatnym uczonym otwiera się
szerokie
pole, po którym, postępując pewnymi krokami, może przez dobre
wyjaśnienia
wybitnie się odznaczyć i służyć Kościołowi z pożytkiem. Odnośnie do
tych
fragmentów Boskiego Pisma, które jeszcze wymagają wykładu
pewnego i
zdefiniowanego, może on sprawić, o ile to jest w planach Opatrzności
Bożej, że
studiami przygotowawczymi przyspieszy wyrok Kościoła; przy miejscach
zaś już
zdefiniowanych może prywatny uczony stać się pożyteczny, gdy je będzie
tłumaczył bardziej przystępnie dla ludu wiernego lub w sposób
bardziej naukowy
dla uczonych, albo też będzie je dzielnie bronił przed przeciwnikami. Za szczególny i święty
obowiązek powinien sobie poczytać katolicki komentator, aby te teksty
Pisma
św., których znaczenie w sposób autentyczny zostało
wyjaśnione, albo przez
świętych autorów pod natchnieniem Ducha Świętego, jak to jest w
wielu miejscach
Nowego Testamentu, albo też przez Kościół przy asystencji tegoż
Ducha Świętego,
bądź „przez orzeczenie uroczyste, bądź też w zwyczajnym i powszechnym
nauczaniu” (26), w tym samym sensie tłumaczył, a środkami tej nauki
wykazał, że
tylko to tłumaczenie jest istotnie uzasadnione, które wskazują
zdrowe reguły
hermeneutyczne. Analogia wiary W innych miejscach należy
iść za analogią wiary i uważać za najwyższą normę naukę katolicką, jaką
się
otrzymuje od autorytetu Kościoła; albowiem skoro i święte Księgi i
nauka,
złożona w Kościele, mają tego samego Autora – Boga, dlatego nie może
się zdarzyć,
by prawowierne wyjaśnienie wydobyło z Ksiąg świętych sens, który
by się jakimś
sposobem różnił od tej nauki. Stąd wynika, że należy odrzucić,
jako
niedorzeczne i błędne, takie tłumaczenie, które by przedstawiało
natchnionych
autorów jako sprzecznych między sobą, albo sprzeciwiało się
nauce Kościoła. Dlatego nauczyciel tej
umiejętności powinien jeszcze posiadać następujące przymioty: doskonałą
znajomość całej teologii i oczytanie w komentarzach św. Ojców,
Doktorów i najlepszych komentatorów. Na ten obowiązek kładzie nacisk św. Hieronim
(27), a jeszcze większy św. Augustyn, który słusznie się
uskarża: „Jeżeli każda
nauka, nawet błaha i łatwa, aby była zrozumiana, wymaga doktora albo
nauczyciela, byłoby wielką lekkomyślnością i zuchwałością nie chcieć
poznać
Ksiąg Bożych od ich komentatorów” (28). Tak samo byli przekonani
i przykładem
swym potwierdzili inni Ojcowie, którzy znajomość Pisma św.
zdobyli nie przez
własne dociekania, lecz z pism i od autorytetu poprzedników, o
których było
rzeczą pewną, że normę rozumienia otrzymali z następstwa Apostolskiego
(29). Autorytet Ojców
Kościoła Tak więc Ojcom świętym,
„których sadzeniu, podlewaniu, budowaniu, pasterzowaniu i
karmieniu zawdzięcza
Kościół po Apostołach swój wzrost” (30), należy przyznać
najwyższą powagę,
ilekroć jakiś tekst biblijny, dotyczący nauki wiary i obyczajów,
wszyscy w ten
sam sposób wyjaśniają; z samej bowiem ich jednomyślności okazuje
się wyraźnie,
że począwszy od Apostołów taka była tradycja pod względem wiary
katolickiej.
Nauczanie tychże Ojców nawet wtedy powinno się mieć w wielkim
szacunku, gdy o
tych rzeczach powagą doktorów prywatnych rozprawiają; zaleca ich
nam nie tylko
ich znajomość nauki objawionej i poznanie wielu innych rzeczy,
użytecznych do
zrozumienia ksiąg Apostolskich, lecz [również to, iż] Bóg
wspierał tych mężów
większymi pomocami Swego światła i odznaczali się oni świętością życia
i
umiłowaniem prawdy. Dlatego komentator powinien rozumieć, że do jego
obowiązków
należy iść z szacunkiem w ślady Ojców i posługiwać się ich
pracami, z rozumnym
wszakże wyborem. Niech on [współczesny
komentator] jednak z tego powodu nie sądzi, że ma drogę zamkniętą do
posuwania
się dalej w badaniu i wyjaśnianiu, a tym bardziej, gdy znajdzie się do
tego
słuszna przyczyna, – byle tylko szedł sumiennie za ową regułą, rozumnie
przez
św. Augustyna postawioną, a mianowicie, że należy jak najmniej
odstępować od
sensu literalnego i niejako właściwego, chyba że jakiś powód nie
pozwoli go
zatrzymać lub konieczność zmusi do opuszczenia go (31). Tej reguły tym
mocniej
należy się trzymać, im większe jest niebezpieczeństwo pobłądzenia przy
tak
wielkim pożądaniu nowości i wolności zdań. Komentator winien się
również
wystrzegać lekceważenia tego, co owi Ojcowie wykładali w alegorycznym
lub
podobnym sensie, szczególnie, gdy to pochodzi z sensu
literalnego i opiera się
na powadze wielu autorów. Taki bowiem rodzaj wyjaśniania przyjął
Kościół od
Apostołów i własnym przykładem uznał za dobry, jak się to
okazuje w liturgii;
nie dlatego wszakże, żeby Ojcowie starali się przez to dowodzić
dogmatów wiary,
lecz, jak to z doświadczenia poznali, że ta metoda była dziwnie
stosowana do
rozbudzenia cnoty i karmienia pobożności. Autorytet innych
komentatorów Powaga innych
komentatorów katolickich jest wprawdzie mniejsza, jednak, gdy
studia biblijne
stale w Kościele postępowały naprzód, również należy
przyznać znaczenie ich
komentarzom, ponieważ można z nich przy sposobności wydobyć wiele
argumentów
dla obalenia zdań przeciwnych i do wyjaśnienia miejsc trudniejszych. To
jednak
należy uznać za rzecz bardzo niestosowną, aby ktoś, nie chcąc poznać
albo
pogardzając wybornymi dziełami, które nasi autorzy obficie
zostawili,
przedkładał nad nie dzieła innowierców i w nich szukał, z
niebezpieczeństwem
dla zdrowej nauki, a nierzadko ze szkodą dla wiary, wyjaśnienia
fragmentów,
którym katolicy już od dawna poświęcili swój talent i
siły. Wprawdzie
komentator katolicki niekiedy może znaleźć w studiach
innowierców pewną pomoc,
zwłaszcza gdy posługuje się nimi roztropnie, to jednak winien zawsze
pamiętać
na podstawie licznych dokumentów starych pisarzy (32), że
nieskażonego sensu
Pisma św. nie można znaleźć poza Kościołem i że nie mogą go dać ci,
którzy,
pozbawieni prawdziwej wiary, nie sięgają rdzenia Pisma św., lecz
dotykają tylko
jego strony zewnętrznej (33). Studium Biblii duszą
teologii To zaś jest najbardziej
pożądane i konieczne, aby znajomość Pisma św. wpływała na wszystkie
studia
teologiczne i była niemal ich duszą. Takie, istotnie, zdanie
zawsze głosili i w praktyce stosowali Ojcowie, a także najsławniejsi
teologowie. Prawdy bowiem, które są przedmiotem wiary lub z nich
wypływają jako
wniosek przede wszystkim na podstawie Pisma św., usiłowali oni
udowodnić i
potwierdzić; przy jego też pomocy, jak niemniej przy pomocy Boskiej
Tradycji,
starali się odrzucić nowe wymysły heretyków, a także wydobyć z
niego pojęcie,
rozumienie i związek katolickich dogmatów między sobą. Nie wyda
się to nikomu
dziwne, kto rozważy, jak znakomite miejsce wśród źródeł
Objawienia należy się
Bożym Księgom, tak że bez ustawicznego ich studiowania i korzystania z
nich nie
można nauki teologicznej traktować w sposób należyty i godny.
Chociaż bowiem
jest rzeczą słuszną, by w akademiach i szkołach tak uczono młodzież,
aby ona
zdobyła zrozumienie i naukę dogmatów i wywody prawd wiary z
innych prawd, w
których tamte się zawierają, a przy tym według norm
wypróbowanej i zdrowej
filozofii, to jednak poważny i uczony teolog bynajmniej nie powinien
zostawiać na
uboczu dowodów dogmatycznych, zaczerpniętych z powagi Biblii.
„Albowiem
(teologia) nie przyjmuje swoich zasad od innych nauk, lecz bezpośrednio
od
Boga, przez Objawienie. I dlatego nic nie otrzymuje od innych nauk,
jakoby
wyższych od niej, lecz posługuje się nimi jako niższymi i
służebnicami”. Ten
sposób podawania nauki świętej ma za mistrza i poręczyciela
księcia teologów,
św. Tomasza z Akwinu (34); uczył on prócz tego, w jaki
sposób przy takim
właściwym pojmowaniu chrześcijańskiej teologii będzie mógł
teolog bronić jej
własnych zasad, gdyby je niektórzy zwalczali: „Najpierw należy
argumentować,
jeżeli przeciwnik przyjmuje którąś z tych prawd, które
posiadamy przez Boże
Objawienie; tak opieramy się na powadze Pisma św., gdy zwalczamy
heretyków, jak
też opieramy się na jednym artykule, gdy występujemy przeciw
zaprzeczającym
inne artykuły. Jeżeli zaś przeciwnik nie wierzy w żadną z prawd,
które od Boga
są objawione, nie da mu się dowieść artykułów wiary przez
rozumowanie; trzeba
wtedy rozwiązywać trudności, jeżeli jakieś przywodzi przeciwko wierze”
(35). Trzeba więc czuwać, aby
młodzi przystępowali do studiów biblijnych należycie
przysposobieni i
ugruntowani, by nie zawiedli słusznej nadziei w nich pokładanej, a co
byłoby
gorsze, aby niebacznie nie popadli w błąd, uwiedzeni podstępami i
pozorem
erudycji racjonalistów. Będą zaś oni doskonale przygotowani,
jeżeli, jak tośmy
wskazali i polecili, będą sumiennie uprawiali i głęboko studiowali
naukę
filozofii i teologii, biorąc za przewodnika św. Tomasza. Tak
przygotowani będą
posuwali się bezpiecznie i w nauce biblijnej, i w tej części teologii,
którą
nazywają pozytywną, i przyczynią się do pomyślnego postępu obu nauk. Obrona
Pisma św. przed atakami Jest wielką rzeczą
uzasadniać, wykładać i objaśniać naukę katolicką przez prawowitą i
dobrą
interpretację Pisma św.; pozostaje jednak druga część pracy, niemniej
poważna,
choć trudna, ażeby jak najmocniej została udowodniona jego całkowita
powaga. To
może być osiągnięte w sposób zupełny i uniwersalny przez żywe i
nieomylne
nauczanie Kościoła, który „sam przez się, to jest przez
swój cudowny rozwój,
przez niezwykłą świętość i niewyczerpaną obfitość we wszystkie dobra,
przez
powszechną jedność, niezwyciężoną stałość, jest rzeczywiście wielkim i
trwałym
motywem wiary i niezniszczalnym świadectwem Boskiego jego posłannictwa”
(36).
Ponieważ zaś Boska i nieomylna powaga Kościoła opiera się także na
Piśmie św.,
dlatego należy dowieść i wykazać, że należy się mu przynajmniej wiara
ludzka;
na podstawie pewnych świadków starożytności będzie można potem
wykazać pewnie i
wyraźnie Bóstwo i posłannictwo Chrystusa Pana, ustanowienie
Kościoła
hierarchicznego oraz Prymat nadany św. Piotrowi i jego następcom. Potrzeba nowej
apologetyki biblijnej Dla osiągnięcia tego
będzie rzeczą bardzo pożyteczną, jeśli będą przygotowani liczni
kapłani, którzy
by w tej także dziedzinie walczyli za wiarę i odpierali napaści
nieprzyjaciół,
przyobleczeni przede wszystkim w „zbroję Bożą”, którą zaleca
Apostoł (Ef 6,
13-17), nie będąc jednak nieświadomi nowej broni i taktyki
nieprzyjaciół.
Pięknie przedstawia to święty Chryzostom: „Trzeba nam się zdobyć na
wielką
żarliwość, ażeby słowo Chrystusowe mieszkało w nas obficie (por. Kol 3,
16):
powinniśmy być przygotowani nie do jednego rodzaju walki, gdyż walka
jest
różnorodna i rozmaici są wrogowie; nie używają wszyscy tej samej
broni, ani też
jednym tylko sposobem usiłują nas zwalczać. Dlatego jest rzeczą
konieczną, aby
ten, kto ma walczyć ze wszystkimi, miał znajomość podstępów i
środków używanych
przez wszystkich, aby używał strzał i był procarzem, był trybunem i
dowódcą
oddziału, wodzem i zwykłym żołnierzem, pieszym i jezdnym, i
który by znał walkę
morską jak również oblężniczą. Gdyby nie posiadł znajomości
wszystkich rodzajów
walki, potrafi diabeł przez tę jedną zaniedbaną stronę, wpuściwszy
swoich
łupieżców, rozszarpać owce” (37). Środki, jakich trzeba
używać broniąc Ksiąg świętych Przedstawiliśmy wyżej w
zarysie podstępy nieprzyjaciół i różnorodne sposoby walki
w tej dziedzinie;
teraz wskażemy, jakich środków trzeba używać do obrony. Znajomość
starożytnych języków wschodnich Pierwszy polega na
studium starożytnych języków wschodnich oraz sztuki,
którą nazywamy krytyką.
Ponieważ znajomość obu tych nauk jest dziś w wielkiej cenie i chwale,
dlatego
kler musi je zdobyć w większym lub mniejszym stopniu, stosownie do
potrzeb
miejsca i ludzi; będzie mógł wtedy lepiej podtrzymać swój
honor i wypełnić
obowiązek, albowiem winien się stać „wszystkim dla wszystkich” (1 Kor
9, 22),
gotów zawsze „do zadośćuczynienia każdemu domagającemu się od
niego sprawy z
tej nadziei, która w nim jest” (1 P 3, 15). Dla profesorów Pisma św.
jest rzeczą konieczną, a dla teologów to wypada, aby posiedli
znajomość tych
języków, w których pisarze święci napisali pierwotne
Księgi kanoniczne. Jest
także pożądane, by uprawiali je alumni zakładów teologicznych,
przede wszystkim
ci, którzy pragną zdobyć stopnie akademickie z teologii. Należy
się ponadto
starać, aby we wszystkich uniwersytetach, czego już w wielu chwalebnie
dokonano, znajdowały się także katedry innych języków
starożytnych, szczególnie
semickich, na których poznawano by również i rzeczy
będące w ścisłym związku z
tymi językami, a to przede wszystkim dla tych, którzy mają się
poświęcić
specjalnym studiom Pisma św. Odpowiednie
stosowanie krytyki zewnętrznej i wewnętrznej Z tego samego powodu ci
mężowie winni być bardziej uczeni i więcej wyćwiczeni w sztuce
prawdziwej
krytyki, gdyż wprowadzono fałszywą i zgubną dla religii sztukę, zwaną
zaszczytnie wyższą krytyką, która z samych, jak powiadają,
argumentów
wewnętrznych ma wykazywać początek każdej księgi, jej nieskażoność i
powagę.
Przeciwnie jest rzeczą jasną, że w sprawach historycznych, takich jak
początek
i nieskażoność ksiąg, świadectwa historyczne mają większą wagę i
wartość od
wszelkich innych, i dlatego powinno się je badać i roztrząsać z jak
największą
starannością; dowody zaś wewnętrzne najczęściej nie mają takiego
znaczenia i
nie mogą być powoływane, chyba tylko dla potwierdzenia innych
argumentów.
Postępując inaczej, napotkaliby na wielkie niedogodności. Albowiem to
dodałoby
przeciwnikom religii większej odwagi do atakowania i przeczenia
autentyczności
Ksiąg świętych; i ten rodzaj krytyki wyższej, tak wynoszonej przez
nich, miałby
ten skutek, że każdy w swym wykładzie szedłby za własnym smakiem i z
góry
powziętą opinią. Tym sposobem pożądane światło nie spłynęłoby na Pismo
św.,
nauka nie zyskałaby żadnej korzyści, lecz ujawniałoby się to znamię
błędu,
którym jest różnorodność i niezgoda poglądów,
czego świadectwo dają sami
przywódcy tej nowej nauki. Stąd też właśnie, gdy wielu
spośród nich jest
zarażonych poglądami fałszywej filozofii racjonalizmu, nie lęka się
usuwać ze
świętych Ksiąg proroctw, cudów i innych rzeczy, które
przewyższają porządek
natury. Zasady
interpretacji tekstów, które zawierają materię
przyrodniczą Na drugim miejscu trzeba
walczyć z tymi, którzy nadużywając swej znajomości nauk
przyrodniczych,
wyszukują w Księgach świętych szczegóły, aby autorom wykazać
nieznajomość tych
rzeczy i pomniejszyć powagę Ksiąg świętych. Te oskarżenia, mające za
przedmiot
rzeczy podległe zmysłom, stają się szczególnie niebezpieczne,
gdy docierają do
ludu, a szczególnie do młodzieży oddającej się nauce: straciwszy
w jednym
jakimś punkcie szacunek dla Boskiego Objawienia, łatwo utraci się całe
zaufanie
do wszystkich prawd. Jest rzeczą nazbyt pewną, że nauka przyrody, byle
tylko
była odpowiednio wykładana, może łatwo ujawniać w rzeczach stworzonych
chwałę
ich Najwyższego Sprawcy; gdy zaś będzie przewrotnie wpajana w młode
umysły,
jest zdolna tylko do poderwania zasad zdrowej filozofii i do skażenia
obyczajów. Stąd też znajomość nauk przyrodniczych będzie wielką
pomocą dla
profesora Pisma św., aby mógł podobne sofizmaty, zwrócone
przeciw Boskim
Księgom, łatwiej odkryć i obalić. Nigdy nie może być
prawdziwej niezgody między teologiem a przyrodnikiem, o ile każdy z
nich będzie
się trzymał swoich granic i przestrzegał za radą św. Augustyna, „aby
niczego
nie twierdzić lekkomyślnie i gdy coś jest niepewne, nie głosić tego za
pewne” (38).
Jeżeliby zaś zdarzył się konflikt, to według tego samego doktora,
reguła
postępowania dla teologa ma być następująca: „Wszystko to,
mówił, co by uczeni,
posługując się poważnymi dowodami, zdołali wykazać o naturze rzeczy,
wykażmy,
że nie sprzeciwia się Pismu św.; gdyby zaś przedstawili w swych
dziełach rzeczy
sprzeczne z Pismem św., to jest z wiarą katolicką, wtedy, jeżeli
możemy,
udowodnijmy albo wierzmy bez żadnego wahania, że te poglądy są błędne”
(39). Aby uznać słuszność tej
zasady, należy najpierw zważyć, że święci pisarze, albo raczej „Duch
Boży,
który przez nich mówił, nie chciał pouczać ludzi o tych
rzeczach (to jest o
istotnej naturze świata widzialnego), jako nie mających dla zbawienia
żadnego pożytku”
(40). Przeto pisarze święci, zamiast dokładnie badać zjawiska przyrody,
opisują
i przedstawiają niekiedy te rzeczy w sposób przenośny, albo
posługują się
sposobem wyrażania się powszechnie za ich czasów używanym, co i
dziś ma miejsce
w życiu codziennym o wielu rzeczach, nawet u ludzi najbardziej
uczonych. A jak
w mowie popularnej przedstawia się rzeczy tak, jak one okazują się
zmysłom,
podobnie święty pisarz (jak mówi doktor Anielski) „kierował się
tym, co podają
zmysły” (41), albo sam Bóg, mówiąc do ludzi, dostosował
się, aby być przez nich
zrozumianym, do ich sposobu wyrażania się o rzeczach. Jak posługiwać
się opiniami dawnych komentatorów Biblii? Lecz z tego, że Pismo św.
trzeba bronić energicznie, nie wynika wcale, że należy także
podtrzymywać
wszystkie opinie, jakie wygłaszali poszczególni Ojcowie albo
późniejsi
komentatorzy. Ci mężowie podzielali zapatrywania swego czasu i dlatego,
wyjaśniając ustępy Pisma św. dotyczące przyrody, nie zawsze
wypowiedzieli sąd
prawdziwy, tak że dziś wiele ich zapatrywań trzeba odrzucić. Stąd też
należy
starannie wyodrębnić w ich wyjaśnieniach prawdy, które
rzeczywiście podają jako
należące do prawd wiary, albo z nią są jak najściślej związane, albo co
do
których ich zdania są jednomyślne; albowiem „w rzeczach nie
należących do
dziedziny wiary mogli święci, podobnie jak i my, różne głosić
zdania”, jak mówi
św. Tomasz (42). Na innym miejscu podaje on mądrą uwagę: „Sądzę, że
jest rzeczą
roztropniejszą, aby tych prawd, które jednozgodnie przyjmują
filozofowie i
które nie sprzeciwiają się naszej wierze, zarówno nie
uznawać za dogmaty wiary,
chociaż niekiedy są prowadzone pod patronatem filozofów, ani
także nie odrzucać
ich, jako przeciwnych wierze, aby uczonym tego świata nie dawać
sposobności do
wzgardzenia nauką wiary” (43). Wprawdzie komentator powinien wykazać,
że fakty
podawane przez badaczy przyrody za pewne, gdy poparte poważnymi
dowodami, nie
sprzeciwiają się Pismu św. właściwie wyjaśnionemu, to jednak winien
pamiętać,
że oprócz tego są inne fakty, podawane najpierw jako pewne, a
które potem
zostały poddane w wątpliwość i odrzucone. Jeżeli zaś autorzy, piszący o
rzeczach przyrodniczych, przekraczają granicę swojej nauki i wdzierają
się w
dziedzinę filozofii, wygłaszając przewrotne zdania, komentator-teolog
winien
troskę zwalczania ich oddać w ręce filozofów. Ogólne zasady
interpretacji tekstów, które zawierają materię historyczną To samo można zastosować
do pokrewnych nauk, a przede wszystkim do historii. Ubolewania godny
jest fakt,
że wielu uczonych z wielkim nakładem pracy oddaje się badaniu
pomników
starożytnych, obyczajów i instytucji dawnych ludów i
innych podobnych dokumentów,
i ogłasza je w tym tylko celu, by wykryć w Piśmie św. plamy błędu,
przez co
osłabiłaby się i zachwiała jego powaga. Niektórzy kierując się w
tym usposobieniem nieprzyjaznym i nader stronniczym sądem, dają wiarę
świeckim
księgom i dokumentom historii starożytnej, nie podejrzewając ich nawet
o błąd;
przeciwnie, jeżeli idzie o Pismo św., wystarczy jakiś pozór
błędu, by bez
należytego zbadania sprawy odmówili mu całkowicie wiary. Możliwość błędów
popełnionych przez kopistów Wprawdzie mogły
przytrafić się kopistom pewne błędy przy przepisywaniu
rękopisów: wszakże tak
sądzić można dopiero po dokładnym zbadaniu i przyjmować błędy tylko w
tych
miejscach, w których ich istnienie zostało należycie
udowodnione. Może się też
zdarzyć, że właściwy sens jakiegoś fragmentu jest niejasny; w tym
wypadku do
rozwikłania trudności wiele pomogą dobre reguły interpretacji. Nauka o natchnieniu Pisma
św. Nie można
ograniczać zakresu natchnienia Natomiast bezwzględnie
nie wolno ograniczać natchnienia do niektórych tylko części
Pisma św., albo
przyjmować, że pobłądził sam święty autor. Nie można także tolerować
zapatrywania tych, którzy, chcąc uniknąć powyższych trudności,
nie wahali się
wcale przyjąć zdania, że natchnienie Boże rozciąga się jedynie do
rzeczy wiary
i obyczajów i do niczego poza tym; błędnie bowiem sądzą, że
prawdziwości sensu
nie tyle należy szukać w tym, co Bóg powiedział, ile raczej w
motywach, dla
których rzeczy te powiedział. Albowiem wszystkie Księgi,
które Kościół przyjął
za święte i kanoniczne, tak w całości, jak we wszystkich swych
częściach,
zostały napisane pod natchnieniem Ducha Świętego. Przypomnienie nauki
Soborów o natchnieniu i autorytecie Ksiąg biblijnych Takie jest stare i stałe
przekonanie Kościoła, zdefiniowane nadto na Soborze Florenckim i
Trydenckim, a
ostatnio potwierdzone i wyraźniej sformułowane na Soborze Watykańskim,
który
orzekł w sposób bezwzględny, że Księgi Starego i Nowego
Testamentu w całości i
we wszystkich swych częściach, jako zostały wyliczone dekretem tego
samego
Soboru (Trydenckiego) i jako znajdują się w starych wydaniach Wulgaty
łacińskiej, należy przyjmować za święte i kanoniczne. „Kościół
zaś uważa je za
święte i kanoniczne nie dlatego, iż były ułożone ludzkim tylko
staraniem, a
potem powagą Jego zostały potwierdzone, ani dlatego tylko, że zawierają
Objawienie Boże bez błędu, lecz dlatego, że napisane pod natchnieniem
Ducha
Świętego Boga mają za Autora” (44). Człowiek
współpracował z Bogiem w powstaniu Biblii Choć Duch Święty wziął
ludzi za instrumenty do pisania, nie można wszakże przypuścić, że jakiś
błąd
mogli popełnić nie tyle pierwszorzędny Autor, ile raczej natchnieni
autorzy.
Albowiem On sam tak ich Swą nadprzyrodzoną mocą pobudził i poruszył do
pisania,
tak piszącym towarzyszył, że to wszystko i to tylko, co w ten
sposób polecił, i
dobrze rozumem pojęli i wiernie napisać chcieli, i właściwie z
nieomylną prawdą
wyrazili; w przeciwnym razie sam Bóg nie byłby Autorem całego
Pisma św. Boskie autorstwo
Biblii zachowuje ją przed błędem Takie było nauczanie
Ojców, które zawsze uważali za rzecz pewną. „Ponieważ,
mówi św. Augustyn, oni
(tj. święci pisarze) pisali to, co im On sam (tj. Bóg) pokazał i
powiedział,
nie można powiedzieć, że On sam nie pisał; gdyż członki pisały to, co
poznały od
dyktującej głowy” (45). A święty Grzegorz Wielki oświadcza: „Jest
rzeczą
niepotrzebną badać, kto te rzeczy napisał, skoro wierzy, się mocno, że
Autorem
Księgi jest Duch Święty. Ten bowiem to napisał, kto dyktował rzeczy
mające być
napisane; ten napisał, kto był inspiratorem całego dzieła” (46). Wynika
z tego,
że ci, co sądzą, iż w ustępach autentycznych Ksiąg świętych może
znajdować się
jakiś błąd, ci z pewnością albo zniekształcają katolickie pojęcie
Bożego
natchnienia, albo samego Boga czynią sprawcą błędu. Wszyscy Ojcowie i
Doktorowie byli jak najmocniej przekonani, że Księgi Boże w tej formie,
w
jakiej wyszły spod pióra świętych pisarzy, są w zupełności wolne
od wszelkiego
błędu; i dlatego owe nieliczne ustępy, które zdawały się
zawierać pewną
sprzeczność lub różnicę (a są to prawie te same, które
podnosi się dzisiaj w
imię nowej nauki), starali się z nie mniejszą bystrością, jak i
religijnym
szacunkiem zestawić ze sobą i pogodzić. Wszyscy wyznawali jednomyślnie,
że
Księgi te, tak w całości jak i w swych częściach, są jednako dziełem
natchnienia Bożego, i że sam Bóg, mówiąc przez świętych
autorów, nie mógł
bezwzględnie powiedzieć niczego, co by odbiegało od prawdy. Powszechne
znaczenie ma to, co Augustyn pisał do Hieronima: „Wyznaję Twojej
Miłości, że
spośród wszystkich pism tylko tym księgom, które się
nazywają kanonicznymi,
nauczyłem się oddawać taką cześć i szacunek, iż wierzę najmocniej, że
żaden z
ich autorów w niczym nie pobłądził. A jeślibym w tych pismach
spotkał coś, co
wydawałoby się być przeciwne prawdzie, nie wątpiłbym, że albo tekst
jest
skażony, albo tłumacz nie uchwycił sensu, albo ja go nie zrozumiałem”
(47). Współdziałanie wszystkich
katolików w obronie Ksiąg świętych Lecz walczyć w całej
pełni i skutecznie o utrzymanie świętości Biblii z pomocą wszelkiego
narzędzia
poważnych nauk jest dziełem zbyt wielkim, by jego dokonania można się
było
rozumnie spodziewać od działalności samych egzegetów i
teologów. Życzyć sobie należy,
żeby dla osiągnięcia tego celu złączyli się i wytężyli swe siły także
ci
spośród katolików, którzy zdobyli autorytet w
naukach świeckich. Zresztą, jak
dawniej tak również i teraz, dzięki dobroci Bożej, nie braknie
Kościołowi
ozdoby takich geniuszów. Życzyć tylko trzeba, by ich liczba
bardziej wzrastała
dla obrony wiary. Nic też nie uważamy za bardziej potrzebne nad to, by
więcej i
mocniejszych zjawiało się obrońców prawdy, aniżeli się widzi jej
przeciwników.
Żadna też rzecz nie zdoła ogółu szerszego tak doprowadzić do
uznania prawdy,
jak ten widok, że wyznają ją otwarcie ci, którzy się odznaczają
w jakiejś
sławnej gałęzi wiedzy. A nawet nienawiść nieprzyjaciół łatwo
ustanie, albo
przynajmniej nie będą mieli zuchwałej odwagi, by ogłaszać wiarę za
nieprzyjaciółkę
nauki, gdy ujrzą, że mężowie sławni z nauki składają wierze najwyższy
hołd i
szacunek. Skoro tak wielką mogą
oddać przysługę religii ci, którym Boska dobroć razem z łaską
wyznawania wiary
katolickiej udzieliła szczęśliwych darów umysłowych, stąd w tym
tak żywym
rozwoju nauk, które w jakikolwiek sposób dotyczą Pisma
św., niech każdy wybierze
sobie odpowiedni dla siebie rodzaj studiów, aby wydoskonaliwszy
się w nim,
mógł, nie bez chwały dla siebie, odtrącić pociski niegodziwej
nauki, zwrócone
przeciw Biblii. Miło jest Nam na tym
miejscu wyrazić uznanie, na jakie zasługuje zamiar wielu
katolików, którzy, aby
przyjść uczonym z pomocą, dzięki której ci mogliby owym studiom
oddać się
głębiej i posunąć je naprzód, łączą się w towarzystwa, mające na
celu hojnie ofiarować
im zasiłki pieniężne. Nie można rzeczywiście znaleźć lepszego i
bardziej
odpowiedniego w czasach dzisiejszych użytku z pieniędzy. Im bowiem
katolicy
mniej mogą liczyć na pomoc urzędową dla swych studiów, tym
rychlejsza i
bardziej rozległa winna być hojność osób prywatnych, aby ci,
którzy otrzymali
od Boga bogactwa, obrócili je na zabezpieczenie skarbu samej
nauki objawionej. Ostatnie rady dotyczące
obrony Pisma św. Ale aby te prace stały
się naprawdę pożyteczne dla studiów biblijnych, potrzeba, by
uczeni
przestrzegali zasad, któreśmy wyżej przedłożyli; niech wiernie
utrzymują, że
Bóg, Stwórca i Rządca wszystkich rzeczy, jest także
Autorem Pisma św., i że z
tego powodu ani w przyrodzie, ani w dokumentach historycznych niczego
nie można
znaleźć, co by naprawdę sprzeciwiało się Pismu św. Gdyby zaś coś
wydawało się
nam sprzeczne, należy to pilnie usunąć, bądź przez szukanie roztropnego
zdania
teologów i egzegetów, jaki jest bliższy prawdy lub
bardziej prawdopodobny sens
owego miejsca Pisma św., bądź też przez pilne rozważanie wartości
argumentów
przeciwko niemu wysuwanych. Nie można ustawać, gdyby nawet pozór
sprzeczności w
dalszym ciągu występował; skoro bowiem prawda nie może nigdy
sprzeciwiać się
prawdzie, można na pewno przyjąć, że błąd wślizgnął się albo do
tłumaczenia
słów świętych, albo jest po drugiej stronie dyskutującej. Gdyby
zaś ten błąd
nigdzie dostatecznie się nie ujawnił, należy wstrzymać się z
wypowiedzeniem
własnego sądu. Rozliczne bowiem zarzuty
ze wszystkich gałęzi wiedzy podnoszono przez długi czas i w
sposób gwałtowny
przeciwko Pismu św., wszystkie one obecnie, jako bezwartościowe,
zostały
porzucone. Podobnie do pewnych miejsc Pisma św. (które nie
dotyczą bezpośrednio
zasad wiary i obyczajów) dawano różne tłumaczenia,
tymczasem późniejsze głębsze
zbadanie wskazało lepsze ich rozumienie. Czas rzeczywiście niszczy
błędne
opinie, jedynie „prawda zostaje i trwa na wieki” (3 Ezd 4, 38). Gdy
nikt nie
może rościć sobie pretensji, by całe Pismo św. należycie zrozumiał,
skoro sam
Augustyn (48) wyznał, że więcej z niego nie znał, niż znał, dlatego
gdyby ktoś
spotkał trudność, której rozwikłać nie może, niech sobie
przyswoi ostrożność i
roztropność tegoż Doktora: „Lepiej ugiąć się pod niezrozumianymi, lecz
pożytecznymi znakami, niż wykładając je bez pożytku, szyję wyrwaną z
jarzma
niewoli poddać pod powrozy błędu” (49). Jeżeli ci, którzy się
oddają tym pomocniczym naukom, pójdą szczerze za Naszymi radami
i rozkazami,
jeżeli w pismach i w nauczaniu będą obracali owoce swych studiów
na zwalczanie
nieprzyjaciół prawdy, na zabezpieczenie młodzieży przed utratą
wiary, wtedy istotnie
napełni ich radość, że oddali godne usługi Pismu św., a sprawie
katolickiej
przynieśli pomoc, której Kościół słusznie się spodziewa
od pobożności i nauki
swych synów.
Zakończenie Troska Biskupów o rozwój
studiów biblijnych Oto są reguły, Wielebni
Bracia, w sprawie studiów biblijnych, które za
natchnieniem Bożym uznaliśmy za
stosowne przypomnieć i polecić. Wy teraz winniście się troszczyć, aby
one były
dochowane i przestrzegane z uległością, jaka im się należy; należna
Bogu
wdzięczność za udzielanie rodzajowi ludzkiemu wyroczni Swej mądrości
niech się
przez to ujawni w sposób bardziej widoczny i niech wypłyną z
tego pożądane
korzyści, a przede wszystkim co do wykształcenia młodzieży duchownej,
która
jest przedmiotem wielkiej Naszej troski i nadzieją Kościoła. Zapaleni
gorliwością użyjcie Waszej powagi i zachęty, aby w seminariach i
uniwersytetach, które podlegają Waszej władzy, studia te miały
słuszny szacunek
i żywo się rozwijały. Niech się rozwijają w swej całości i szczęśliwie,
pod
kierownictwem Kościoła, według zbawiennych rad i przykładów
świętych Ojców i
według chwalebnej praktyki starożytnych, i niech z biegiem czasu dojdą
do
takiego rozkwitu, że będą rzeczywiście obroną i chwałą dla katolickiej
prawdy,
która jest dana przez Boga dla wiecznego zbawienia
narodów. Słowa zachęty do
młodzieży duchownej Upominamy wreszcie z
ojcowską miłością alumnów i sługi Kościoła, aby studiom Pisma
św. oddawali się
zawsze z głębokim uczuciem szacunku i pobożności, gdyż poznać i zgłębić
je z
pożytkiem można tylko wtedy, gdy usunie się zuchwałość wiedzy
„ziemskiej”, a wzbudzi
w sobie świętą miłość mądrości, „która jest z góry” (Jk
3, 15-17). Czyj umysł
raz oddał się tej szkole i nabrał dzięki niej światła i mocy, ten
będzie mógł
także znakomicie rozpoznać podstępy nauki ludzkiej i uniknąć ich,
zebrać obfite
owoce i odnieść je do rzeczy wiecznych. Dusza przez to jak najbardziej
rozpłomieniona będzie z większym zapałem pożądała pożytków cnoty
i miłości
Bożej: „Błogosławieni, którzy się pilnie pytają o świadectwa
Jego, szukają Go z
całego serca” (Ps 118, 2). A teraz, polegając na
Bożej pomocy i ufni w Waszą pasterską gorliwość, z miłością w Panu
udzielamy
Warn wszystkim, całemu klerowi i ludowi powierzonemu opiece każdego z
Was,
Apostolskiego błogosławieństwa, jako zapewnienia darów
niebieskich i świadectwo
szczególnej Naszej życzliwości. Dan w Rzymie, u św.
Piotra, 18 listopada roku 1893, a szesnastego roku Naszego pontyfikatu. Leon
XIII (1)
Conc. Vat. I, sess. III, cap. 2, De
revelatione. (2)
Ibidem. (3) Św.
Augustyn, De civ. Dei XI, 3. (4) Św.
Klemens Rzymski, In 1 Cor 45; Św.
Polikarp, Ad Phil. 7; Św. Ireneusz, Adv. haer. II, 28, 5. (5) Św.
Jan Chryzostom, In Gen. hom. 2, 2; Św.
Augustyn, In Ps. 30, sermo 2, 1; Św. Grzegorz Wielki, Ep. 4, 31 ad
Theod. (6) Św.
Augustyn, De util. cred., 32. (7) Św.
Hieronim, Epist. 53 ad Paulinum 3;
por. Dz 22, 3; 2 Kor 10, 4. (8) Św.
Hier., In Is. Prol. (9) Św.
Hier., In Is. 54, 12. (10)
Św. Augustyn, De doctr. Christ. IV, 6-7. (11)
Św. Jan Chryzostom, In Gen. hom. 21, 2;
hom. 60, 3. Św. Augustyn, De discipl. christ. 2. (12)
Św. Atanazy, Epist. fest. 39. (13)
Św. Augustyn, Sermo 46, 24; Św. Ambroży,
In Ps. 118, sermo 14, 2. (14)
Św. Hieronim, Epist. 52 ad Nepotianum 7 s. (15) Św. Grzegorz Wielki,
Regula past. II, 11
(al. 22); Moral. XVIII, 26 (al 14). (16) Św. Augustyn, Sermo
179, 1. (17) Św. Grzegorz Wielki,
Regul past. III, 24
(al. 48). (18)
Św. Hieronim, In Mich. 1, 10. (19)
Conc. Trid., Sess. 5 decretum… super
lectione et praedicatione. (20)
Sess. IV, Decr. de edit. et usu Libr.
Sacr. (21)
Św. Augustyn, De doctr. Christ. III, 4. (22)
Św. Hieronim, Epist. 49 (al. 48) ad
Pammachium 17. (23)
Św. Hieronim, Epist. 53 ad Paulinum 6. (24)
Św. Ireneusz, Adv. haer. IV, 26, 5. (25)
Conc. Vat. I, Sess. III, cap. 2, De
revel. ex Conc. Trid., Sess. IV, Decr. de edit. et usu Lib. Sacr. (26)
Conc. Vat. I, Sess. 3, cap. 3, De fide. (27)
Św. Hieronim, Epist. 53 ad Paulinum 6 ss. (28)
Św. Augustyn, De util. cred. 17, 35. (29)
Rufin, Hist. eccl. II, 9. (30)
Św. Augustyn, C. Julian. II, 10, 37. (31)
Św. Augustyn, De Gen. ad litt. VIII, 7,
[13]. (32)
Zob. Klemens Aleksandryjski, Strom. VII,
16, 104 ss; Orygenes, De princ. IV, 2, 1 (8); In Lev hom., IV, 8;
Tertulian, De
praescr. 15 s.; Św. Hilary,
In Mt. 13, 1 (33) Św. Grzegorz Wielki,
Moral. XX, 9 (al. 11). (34) Św. Tomasz,
S. Th. I, q. 1, a. 5, ad 2. (35)
Św. Tomasz, S. Th. I, q. 1, a. 8 (36)
Conc. Vat. I, Sess. III, cap. 3, De fide. (37)
Św. Jan Chryzostom, De sacerd. IV, 4. (38)
Św. Augustyn, De Gen. ad litt.
inperfectus liber IX. (39)
Św. Augustyn, De Gen. ad litt. I, 21, 41. (40)
Św. Augustyn, De Gen. ad litt. II 9, 20. (41)
Św. Tomasz, S. Th. I, q. 70, a. 1, ad 3. (42)
Św. Tomasz, In 2 Sent., d. 2 q. 1 a. 3. (43) Św. Tomasz, Opusc.
X. (44) Conc. Vat. I,
Sess. III, cap. 2, De revel. (45)
Św. Augustyn, De cons. Evang. I, 35 [54]. (46) Św. Grzegorz Wielki,
Moral. in 1. lob praef. 1, 2. (47) Św. Augustyn, Epist.
82, 1 i często w innych miejscach. (48)
Św. Augustyn, Epist. 55 ad Ianuar. 21. (49)
Św. Augustyn, De doctr. christ. III, 9,
13. |
|
|